Kasacja ws. wyroku dla b. księgowej łomżyńskiej uczelni – SN bada nominację sędziego przez neoKRS
W sprawie kasacyjnej dotyczącej wyroku trzech lat więzienia dla b. głównej księgowej jednej z łomżyńskich uczelni Sąd Najwyższy sprawdza, czy nie doszło podczas procesu apelacyjnego do nienależytej obsady sędziowskiej. Chodzi o nominację sędziego, który był w tym składzie orzekającym, w procedurze z udziałem tzw. neoKRS
Sąd Najwyższy rozpoznał kasacje obrońców skazanej i zamknął przewód sądowy. Po naradzie jednak otworzył go na nowo i zdecydował, że zwróci się do Krajowej Rady Sądownictwa o dokumenty dotyczące nominacji sędziego, który był przewodniczącym składu orzekającego w sprawie apelacyjnej.
Jak wynika z informacji uzyskanych w piątek przez PAP w biurze prasowym SN, chodzi o zbadanie, czy – co podnosili w kasacjach obrońcy – zaszły okoliczności mogące wpłynąć na ocenę niezależności i bezstronności sędziego.
Zgodnie z art. 439 Kodeksu postępowania karnego, niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów oraz wpływu uchybienia na treść orzeczenia, sąd odwoławczy uchyla zaskarżone orzeczenie, jeżeli m.in. sąd (w tym wypadku apelacyjny) był nienależycie obsadzony.
Do czasu otrzymania informacji z KRS, sprawa została odroczona bezterminowo. Chodzi o badanie nominacji sędziowskich z udziałem KRS, po zmianach w przepisach z 8 grudnia 2017 roku, po których 15-osobowy skład sędziowski tej Rady wyłaniany jest przez Sejm, a nie – jak wcześniej – przez środowiska sędziowskie. Po tych zmianach KRS uznawana jest przez obecne władze i część prawników za instytucję niekonstytucyjną i upolitycznioną.
W marcu 2023 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wobec b. głównej księgowej jednej z łomżyńskich uczelni, wyrok trzech lata więzienia za przywłaszczenie blisko 1,2 mln zł z kont tej szkoły wyższej. Skazana ma też zwrócić te pieniądze i zapłacić 20 tys. zł grzywny.
Uznał za bezzasadne apelacje obrońców, którzy chcieli uniewinnienia od zarzutu przywłaszczenia pieniędzy, a co najwyżej przypisania oskarżonej nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych, ewentualnie kary łagodniejszej albo uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji.
Zarzuty w tej sprawie dotyczą okresu od stycznia 2011 do lutego 2013 roku. Według prokuratury, ówczesna główna księgowa (formalnie zajmująca stanowisko kwestora) szkoły wyższej w Łomży działała z zamiarem bezpośrednim i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Organa ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomił pełnomocnik właściciela placówki; wcześniej audytorzy przejrzeli księgowość uczelni stwierdzając szereg finansowych nieprawidłowości.
Do sądu trafił akt oskarżenia dotyczący czterech osób; obejmował nie tylko księgową, ale też trzy osoby z kierownictwa uczelni, które jednak sąd pierwszej instancji uniewinnił. Księgowa do zarzutów przywłaszczenia pieniędzy nie przyznała się. Twierdziła, że operacje były wykonywane za wiedzą i poleceniem osoby, która pełniła na uczelni rolę pełnomocnika właściciela i podejmowała decyzje finansowe, oraz że to tej osobie pieniądze były wypłacane na różne cele.
Sąd uznał jednak za niewiarygodną i niepopartą dowodowo wersję, jakoby przelewy na prywatne rachunki kwestor odbywały się za wiedzą i z polecenia owego pełnomocnika po to, by mu je wypłacać w gotówce. Utrzymując wyrok sąd apelacyjny zwracał uwagę, że oskarżona miała bardzo silną pozycję na uczelni, a kanclerze tej szkoły byli praktycznie pozbawieni możliwości kontroli i rzeczywistego nadzoru nad księgowością finansową.
Biegli ustalili, że kobieta wydawała pieniądze np. na spłatę kredytów, opłacała rachunki czy sfinansowała zakup samochodu. Ustalili też, że w ciągu dwóch lat wzięła ponad sto razy zaliczki i ich nie rozliczyła; w trakcie procesu przedstawiciel uczelni podał, że kobieta przelewała każdego miesiąca trzykrotność swoich zarobków, do tego były to też m.in. kwoty z rzekomych umów cywilnoprawnych czy fikcyjnych ryczałtów.(PAP)