Ekstraklasa piłkarska – Lech – Jagiellonia 2:2

Ekstraklasa piłkarska – Lech – Jagiellonia 2:2

Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Jesus Imaz (45+3), 1:1 Leo Bengtsson (46), 1:2 Oskar Pietuszewski (48), 2:2 Mikael Ishak (59-karny).

Żółta kartka – Lech Poznań: Gisli Thordarson. Jagiellonia Białystok: Oskar Pietuszewski, Leon Flach, Andy Pelmard, Taras Romanczuk.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 35 299.

Lech Poznań: Bartosz Mrozek – Joel Pereira, Mateusz Skrzypczak, Antonio Milic, Joao Moutinho (60. Michał Gurgul) – Filip Jagiełło, Antoni Kozubal (83. Yannick Agnero), Pablo Rodriguez (59. Taofeek Ismaheel), Gisli Thordarson (59. Timothy Ouma), Leo Bengtsson (80. Kornel Lisman) – Mikael Ishak.

Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz – Alejandro Pozo (86. Alejandro Cantero), Dusan Stojinovic, Andy Pelmard, Bartłomiej Wdowik – Kamil Jóźwiak (71. Norbert Wojtuszek), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (78. Aziel Jackson), Leon Flach (71. Dawid Drachal), Oskar Pietuszewski (86. Dimitris Rallis) – Afimico Pululu.

Lech traci atut własnego stadionu, bowiem po raz kolejny w tym sezonie stracił punkty przed własną publicznością. Jagiellonia w pierwszej połowie była zespołem zdecydowanie lepszym, po przerwie przewagę mieli poznaniacy, a 50. mecz tych drużyn w ekstraklasie zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów.

Przed spotkaniem kapitan „Kolejorza” Mikael Ishak otrzymał od prezesa klubu Piotra Rutkowskiego statuetkę, złotą armatę, za dobycie setnego gola dla Lecha we wszystkich oficjalnych meczach. Szwed dokonał tego przed tygodniem w Niecieczy przeciwko Bruk-Betowi Termalice. Tam też napastnik zdobył gola nr 101.

Po pierwszych wyrównanych minutach, podopieczni Adriana Siemieńca zaczęli przejmować inicjatywę. Goście licznymi dośrodkowaniami w pole karne próbowali szukać swoich szans i defensywa Lecha miała sporo pracy. Wspomagał ją nawet Ishak, który kilkukrotnie musiał zażegnać niebezpieczeństwo.

Lechici z kolei próbowali grać z kontry wykorzystując szybkość Leo Bengtssona i Pablo Rodrigueza. Najbliżej pokonania Sławomira Abramowicza byli w 21. minucie, gdy po zagraniu Joao Moutinho, Dusan Stojinovic o mały włos, a pokonałby swojego bramkarza.

Potem tempo meczu wyraźnie spadło, gra stała się nieco chaotyczna i „szarpana”, bowiem sporo pracy miały sztaby medyczne obu drużyn. Nie było to jednak wynikiem brutalnej gry, ale często przypadkowych, aczkolwiek bolesnych dla zawodników starć.

Piłkarze Jagiellonii często zakładali pressing jeszcze w polu karnym przeciwnika i w końcu zmusili lechtów do błędu. Bartosz Mrozek zagrał piłkę prosto do Jesusa Imaza, ale po chwili zrehabilitował się broniąc strzał Hiszpana. Trzy minuty później poprzeczka uratowała gospodarzy po strzale głową Dusana Stojinovica.

Białostoczanie swoją przewagę udokumentowali w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Alejandro Pozo płasko dograł w pole karne do Imaza, który bez przyjęcia uderzył niezbyt mocno, ale Mrozek nie sięgnął futbolówki.

Poznaniacy w pierwszej połowie mocno rozczarowali, a pierwszy strzał na bramkę oddali dopiero w 41. minucie – Abramowicz z łatwością złapał piłkę po bardzo lekkim uderzeniu Filipa Jagiełly.

Lechici wyrównali zaledwie 15 sekund po wznowieniu gry. Niektórzy piłkarze z Białegostoku najwyraźniej koncentrację zostawili jeszcze w szatni, gdy zupełnie niepilnowany Leo Bengtsson po podaniu Jagiełły uderzył przy samym słupku.

„Kolejorz” chciał iść za ciosem, ale szybko został sprawdzony na ziemię. Goście przejęli piłkę na połowie Lecha i po szybkiej wymianie podań 17-letni Oskar Pietruszewski nie dał szans Mrozkowi.

Mecz nabrał tempa, a gospodarze znów ruszyli do odrabiania strat. I udało im się to dość szybko. Przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego Leon Fach powalił na murawę Mateusza Skrzypczaka, a stojący blisko całego zdarzenia sędzia Bartosz Frankowski bez wahania wskazał na „wapno”. Ishak z 11 m zmylił Abramowicza i zdobył 102. gola dla poznańskiego zespołu.

Sytuacja na boisku mocno się zmieniła, bo to zespół Nielsa Frederiksena przejął inicjatywę, a „Jaga” musiała ciężko pracować w obronie. Składną akcję poznaniaków niecelnym uderzeniem zakończył Antoni Kozubal. Kilka minut później jeszcze lepszą okazję miał Bengtsson, którego strzał w ostatnim momencie zablokował Pozo.

Goście przetrwali napór Lecha, ale w ofensywie nie byli już tak aktywni, jak w pierwszej części meczu. W końcówce raz jeszcze zaatakował „Kolejorz” – po akcji rezerwowych Kornela Lismana i Yannicka Agnero, Iworyjczyk minimalnie minął się z piłką. W doliczonym Jagiełło z uderzył z dystansu, ale Abramowicz był na posterunku.

 

Sprawdź więcej informacji na podlaskie24.pl

leave your comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top