Przesłuchania świadków w procesie rodziców oskarżonych o znęcanie się nad kilkumiesięczną córką

Przesłuchania świadków w procesie rodziców oskarżonych o znęcanie się nad kilkumiesięczną córką

Nie było żadnych sygnałów świadczących o tym, że w tej rodzinie może się źle dziać – mówili w środę przed sądem w Białymstoku świadkowie w procesie rodziców rocznej obecnie dziewczynki, oskarżonych o znęcanie się fizyczne nad dzieckiem

Oboje nie przyznają się. Ojciec dziecka twierdzi, że obrażenia u dziecka mogły powstać od upadku.

W kwietniu policję powiadomili lekarze, że córka oskarżonych, z obrażeniami m.in. głowy, została wówczas przewieziona do szpitala. Karetkę pogotowia wezwała matka dziecka. Policja informowała wtedy, że funkcjonariusze dostali informację z Centrum Powiadamiania Ratunkowego o przyjęciu do szpitala 4-miesięcznej dziewczynki z obrażeniami głowy i reszty ciała.

Śledztwo w tej sprawie nadzorowała Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ, która obojgu małżonkom postawiła zarzuty znęcania się fizycznego nad osobą nieporadną ze względu na wiek, to znaczy nad 4-miesięcznym dzieckiem, polegającego m.in. na zadawaniu uderzeń po całym ciele, wskutek czego dziecko miało liczne obrażenia, w tym złamania kości potylicznej i siniaki.

Według śledczych, znęcanie się trwało od narodzin dziecka do zatrzymania rodziców – 4-miesięcznej wówczas dziewczynki – w kwietniu tego roku.

Oskarżeni mają 36-37 lat, nie przyznają się do zarzutów. Ojciec dziecka w śledztwie zmieniał swoje wyjaśnienia. Początkowo mówił, że był sam w domu, gdy z córką zaczęło być gorzej i zaczęła płakać. „Przelewała mi się przez ręce. W tym momencie do domu weszła żona, powiedziałem żeby wszystko rzucała, bo coś nie tak jest z malutką” – mówił w śledztwie. Żona wezwała pogotowie.

Potem zmienił tę wersję. Mówił, że odkurzał, gdy dziecko zaczęło płakać, więc wziął je z wózka na ręce. Wówczas miał zaczepić się o rurę od odkurzacza i stracić równowagę. Jak wyjaśniał wtedy, w ten sposób – z dzieckiem na ręku – upadł na szafę w przedpokoju w taki sposób, że córka uderzyła w nią głową.

W środę sąd przesłuchał m.in. dwie lekarki, rodzinę, w której są obecnie dzieci oskarżonych (dwie córki) i pracownicę socjalną. Lekarka z kliniki neurologii dziecięcej UDSK w Białymstoku mówiła o dokumentacji medycznej, dotyczącej stanu zdrowia 4-miesięcznego niemowlęcia hospitalizowanego w tej klinice, która została przekazana policji. Jak wynikało z jej zeznań, to szef tej kliniki zawiadomił policję o – jak to ujęła – „możliwości rozpoznania zespołu dziecka maltretowanego”, a ona złożyła formalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Pytana przez sąd o obrażenia zdiagnozowane u dziecka mówiła, że ona sama dysponowała wówczas jedynie danymi z systemu medycznego, a nie własnymi ustaleniami. Dopytywana przez obrońców i sąd, kiedy te obrażenia mogły powstać (np. czy nie dużo wcześniej) zaznaczyła, że nie jest specjalistką uprawnioną do takiej oceny, odsyłała do medyka sądowego.

Zeznawała też lekarka, która opiekowała się tą rodziną w ramach podstawowej opieki medycznej. Mówiła, że u tego dziecka nie było żadnych oznak ani tzw. zespołu dziecka maltretowanego, ani np. stwierdzonych złamań czy innych obrażeń, które wyglądałyby na świadome działanie innych osób.

Żadnych nieprawidłowości w opiece nie zauważyli bliscy oskarżonych (decyzją sądu, dziewczynki są obecnie pod opieką przyrodniej siostry oskarżonego oraz jej męża). Zanim dzieci trafiły do nich, znali oni jedynie starszą córkę oskarżonych; zapewniali, że nigdy nie widzieli u niej żadnych śladów maltretowania czy bicia, a rodzice zajmowali się nią, jak umieli i na ile było ich stać finansowo.

Również żadnych nieprawidłowości w tej rodzinie nie zauważyła pracownica socjalna; odwiedziła ona małżonków i ich dzieci w ramach tzw. wywiadu w lutym, gdy został złożony wniosek o pomoc finansową. „Żadnych uchybień nie stwierdziłam, nie było też żadnych zgłoszeń, np. od sąsiadów” – mówiła.

Białostocki sąd odroczył proces do połowy grudnia. Chce wówczas przesłuchać kolejnych świadków. Niewykluczone, że powołani zostaną dodatkowo biegli (m.in. z zakresu radiologii), o co wnioskuje obrona. (PAP)

 

Sprawdź więcej informacji na podlaskie24.pl

leave your comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top