Białystok. Zakończył się proces apelacyjny dotyczący próby samosądu; napadnięty w obronie własnej ranił napastnika
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek (13.07) proces odwoławczy w sprawie próby samosądu w podbiałostockich Łapach, w którym na kary więzienia skazano dwóch mężczyzn za wtargnięcie na cudzą posesję i atak na jej właściciela
Ten bronił się, poważnie raniąc nożem jednego z napastników.
Apelację w tej sprawie złożyli obrońcy, którzy wnoszą o uniewinnienie bądź zwrot sprawy do pierwszej instancji. Swoją apelację złożył też pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, który chce surowszej kary. Natomiast prokuratura wniosła o utrzymanie wyroku w mocy.
Rozpatrujący tę sprawę w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku orzeczenie ma ogłosić za blisko dwa tygodnie.
Incydent miał miejsce trzy lata temu w Łapach k. Białegostoku
Napadnięty, na co dzień strażnik w jednym z zakładów karnych w Podlaskiem, znał napastników. Do końca nie wiadomo jaki był motyw ich działania. Nie udało się tego też ustalić w procesie w pierwszej instancji.
Gdy mężczyzna wjechał samochodem na swoje podwórko, inny pojazd zastawił mu bramę. Z auta wysiedli, podbiegli w jego kierunku i zaatakowali dwaj napastnicy. Używali drewnianego trzonka od siekiery, gazu i noża, kopali go. Napadnięty bronił się, jeden z napastników został poważnie ranny. W szpitalu ratowano mu życie.
Oskarżeni ostatecznie nie przyznali się, choć na początku procesu składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze (ostatecznie nie zgodziła się na to prokuratura). W ich wersji zdarzeń, wybrali się tam, ale tylko po to, żeby porozmawiać, a gaz czy drewniany kij służyć miały jedynie do obrony w wypadku, gdyby gospodarz – o którym mówili, że bywa agresywny – ich zaatakował.
Kluczowymi dowodami okazały się nagrania z monitoringu z jednej z sąsiednich posesji i zeznania sąsiada.
Na nagraniu widać, jak obce auto zastawia wjazd na posesję, dwie osoby wbiegają na to podwórko, a gospodarz zaczyna przed nimi uciekać.
Jesienią ub. roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał obu oskarżonych na kary po 3 lata więzienia. Mają też zapłacić po 20 tys. zł zadośćuczynienia i pokryć napadniętemu, który w tym procesie ma status oskarżyciela posiłkowego, koszty pełnomocników sięgające łącznie 9,5 tys. zł. Prokuratura i napadnięty chcieli kar po 4 lata więzienia, obrońcy – uniewinnienia. Apelację w tej sprawie złożyli obrońcy a także pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
W czwartek przed Sądem Okręgowym obrońcy złożyli wnioski dowodowe m.in. o przeprowadzenie badań poligraficznych oskarżonych, dołączenie opinii biegłego z zakresu medycy sądowej, a także odtworzenie na rozprawie nagrania z monitoringu. Sąd oddalił te wnioski uzasadniając, że są one niedopuszczalne i niezasadne.
Jeden z obrońców Jakub Radlmacher wskazał w mowie końcowej, że stan faktyczny został przez sąd I instancji ustalony w sposób „pobieżny i w sposób jednoznacznie niekorzystny dla oskarżonych”. Jego zdaniem, zebrany materiał w sprawie i wersja przebiegu zdarzeń prezentowana przez pokrzywdzonego „jest niewiarygodna”, a sąd rejonowy przypisał zbyt duże znaczenie zeznaniom pokrzywdzonego i świadka. Mówił, że to jeden z oskarżonych doznał ran od użytego noża zagrażających zdrowiu i życiu. W jego ocenie, oddalone przez sąd wnioski dowodowe miały wskazać m.in. kto posiadał nóż i kto go użył, co miałoby wpływ na ustalenie stanu faktycznego. Wniósł o uniewinnienie lub złagodzenie kary.
Obrońca Maciej Kiszkiel ocenił, że oddalenie przez sąd wniosków dowodowych obrońców, to tworzenie obrony tylko „fasadową i iluzoryczną”. Jego zdaniem, ustalenie stanu faktycznego jest przez to niemożliwe. Nie pozwala też, by w sposób pełny rozpatrzyć apelacje obrońców. Odniósł się też do zeznań pokrzywdzonego, którego – w jego ocenie – „nie wytrzymują” konfrontacji z pozostałym materiałem zebranym w tej sprawie, m.in. w zeznaniami jednego z oskarżonych, który wskazuje kto atakuje nożem. Jego zdaniem, sąd jako dowód powinien uznać też prywatnie zrobione badania wariografem oskarżonych. Wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, uniewinnienie lub złagodzenie kary.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego mec. Leszek Kudrycki mówił, że okoliczności tej sprawy wskazują na poważny charakter tego przestępstwa. Został naruszony mir domowy mężczyzny, który został zaatakowany na własnym podwórku w obecności dziecka.
„To są niezwykle obciążające okoliczności i mimo tego, że oskarżeni nie byli karani, to zasługują na surowszy wymiar kary” – powiedział.
Pokrzywdzony, który jest oskarżycielem posiłkowym, prosił w czwartek o „sprawiedliwy wymiar kary”.
Prokuratura wniosła o oddalenie wszystkich apelacji i utrzymanie wyroku w mocy. W ocenie prokurator Agnieszki Kalisz-Kapelko, apelacje obrońców mają charakter „czysto polemiczny”.
Wskazała też, że to pokrzywdzony został zaatakowany na swojej posesji i – jak podkreśliła – jeśli zaatakowany wyjmie nóż i się nim posługuje, to ma do tego prawo i jest to w obronie koniecznej. Prokurator mówiła, że kara trzech lat więzienia dla oskarżonych jest niższa niż wnioskowała o to prokuratura, ale – jak podkreśliła – nie ma w tym wyroku „rażącej niewspółmierności kary”.
W oddzielnym śledztwie prokuratura badała wątek poważnych obrażeń, których doznał jeden z napastników od ciosów nożem. Postępowanie dotyczyło nawet ewentualności usiłowania zabójstwa, ale ostatecznie zostało umorzone. Po zapoznaniu się z dowodami śledczy uznali bowiem, że napadnięty działał jednak w granicach obrony koniecznej, a w takiej sytuacji – odpierając bezpośredni i bezprawny zamach – nie popełnił przestępstwa. (PAP)