Białystok. Apelacje w procesie nieprawomocnie skazanego za zabójstwo znajomego

Białystok. Apelacje w procesie nieprawomocnie skazanego za zabójstwo znajomego

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się w czwartek proces odwoławczy 44-latka, nieprawomocnie skazanego na 15 lat więzienia za zabójstwo znajomego

Powodem ataku z użyciem noża, który miał miejsce w domu na jednym z białostockich osiedli, miała być wcześniejsza napaść ofiary na kobietę, z którą oskarżony mieszkał.

W tym samym procesie nieprawomocnie na rok więzienia skazana została konkubina oskarżonego, którą sąd uznał za winną tego, iż nie udzieliła ciężko rannej ofierze pomocy choćby w taki sposób, że zadzwoniła po pogotowie.

Oboje solidarnie mają zapłacić bratu zmarłego 10 tys. zł w formie częściowego zadośćuczynienia.

Apelacje złożył obrońca 44-latka, który chce łagodniejszej kary przy uznaniu, że doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci oraz prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Oboje chcą kary dożywocia za zabójstwo. Pełnomocnik również surowszej kary trzech lat więzienia dla konkubiny. Wyrok sądu apelacyjnego ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.

Do zbrodni doszło pod koniec listopada 2022 roku, w jednym z domów na białostockim osiedlu Jaroszówka

Dokładnie nie wiadomo, kto kilka dni później powiadomił policję – nie byli to ani oskarżeni, ani brat zmarłego. Ciało znaleziono w podpiwniczeniu budynku; wcześniej między sprawcą a ofiarą doszło do awantury i bójki. Według aktu oskarżenia Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, 44-latek działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, zadał znajomemu dwa ciosy nożem, które doprowadziły do wykrwawienia się i zgonu.

Obaj mężczyźni byli w przeszłości wielokrotnie karani; oskarżony działał w warunkach recydywy.

44-latek w śledztwie przyznał się do zabójstwa; przed sądem okręgowym jedynie do pobicia, ale podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia. W postępowaniu przygotowawczym mówił, że zmarły był jego dobrym kolegą, znali się od 30 lat i „obaj mieli bogatą przeszłość kryminalną”. 24 listopada 2022 roku ów znajomy przyszedł do domu, który oskarżony wynajmował z konkubiną; zaproponował wspólne spożywanie przyniesionego alkoholu.

Oskarżony wyjaśniał w śledztwie, że gdy skończył się alkohol, podjął decyzję, że go jeszcze dokupi. Gdy wrócił po kwadransie, zastał zamknięte drzwi i usłyszał wołanie konkubiny o ratunek. Według jego opisu, przez okno kuchenne zobaczył znajomego z nożem w ręku. „Zacząłem krzyczeć, co ty odp…, otwieraj okno albo drzwi. Powiedział, że k… nauczy i otworzył okno kuchenne” – wyjaśniał. Tamtędy miał dostać się do środka.

Sąd pierwszej instancji przyjął wersję zdarzeń, w której późniejsza ofiara ma w ręce nóż, ale jednocześnie deklaruje, że zaraz kobietę z piwnicy uwolni. Oskarżony zadaje mu jednak cios innym nożem, który bierze z kuchni, dochodzi do bójki, po której późniejsza ofiara ucieka do łazienki. Wtedy 44-latek uwalnia konkubinę a ta mówi, że napastnik zwyzywał ją, znieważył, pobił i siłą wepchnął do piwnicy. Wtedy oskarżony miał „dostać szału”, a po brutalnym pobiciu i ataku nożem – ostatecznie wepchnął znajomego do tej piwnicy, gdzie ten – po kilkudziesięciu godzinach – zmarł.

Wbrew temu, co przyjęła prokuratura, sąd okręgowy uznał, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym, a nie bezpośrednim zabójstwa; wyrok pierwszej instancji to 15 lat więzienia. Dożywocie sąd pierwszej instancji uznał za karę zbyt surową w realiach tej sprawy.

Obrona stoi na stanowisku, że w ogóle nie było zamiaru zabójstwa; dlatego chce zmiany kwalifikacji prawnej i odpowiednio łagodniejszej kary. Chce również, by sąd zmienił wyrok i nie zasądził zadośćuczynienia.

Innego zdania jest prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Pełnomocniczka brata zmarłego, mec. Ewelina Blecharczyk zwracała uwagę, że oskarżony od 16 roku życia popełnia kolejne, coraz poważniejsze przestępstwa i – w jej ocenie – nie ma szans na jego resocjalizację.

„Czy osoba, która przez trzy czwarte swojego życia jest w warunkach izolacyjnych, jest osobą nie zdemoralizowaną? I czy o takiej osobie możemy powiedzieć, że istnieje choć cień szansy, że po zabójstwie osoby, do której oskarżony mówił +bracie+, po zabójstwie przyjaciela, nie będzie on wchodził w konflikt z prawem?” – pytała mec. Blecharczyk w swojej mowie końcowej.

Prok. Marek Maliszewski z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ mówił, że oskarżony „świetnie odnajduje się w warunkach izolacji”, ale na wolności popełniał kolejne, coraz poważniejsze przestępstwa, od drobnych czynów, do rozbojów, gdzie kary były coraz wyższe. „Nie ma żadnej prognozy, która byłaby pozytywna” – dodał. Mówił, że sytuacja w piwnicy, gdzie umierał pobity, była „jak w horrorach”.

„Chciałem go pobić, ale nie chciałem go zabić, nie jestem żadną bestią. On szedł na mnie z nożem, nie wiedziałem, czy coś mi zrobi, czy nie. Tak, jestem zdemoralizowany, jestem złodziejem, chuliganem, ale nie mordercą. To był atak na mnie i osobę mi najbliższą” – mówił w ostatnim słowie oskarżony 44-latek.(PAP)

 

Sprawdź więcej informacji na podlaskie24.pl

leave your comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top