Ekstraklasa piłkarska. Siemieniec: mamy może słabszy moment, ale nadal jesteśmy groźni
Po wysokiej porażce na wyjeździe z Lechem, piłkarski mistrz Polski Jagiellonia zagra w sobotę u siebie z beniaminkiem Lechią Gdańsk.
„Może mamy słabszy moment, ale nadal jesteśmy zespołem, który ma swoją jakość i jest groźny” – zapewnia szkoleniowiec białostoczan Adrian Siemieniec.
„Na pewno każdy mecz to dla nas nauka i ten mecz z Lechem też, jeśli chodzi o to, w którym kierunku musimy iść. W ostatnich dniach jakieś kroki poczyniliśmy do tego, żeby mimo wszystko coś zmienić, zachowując stabilność projektu, zachowując konsekwencję w drodze, którą obraliśmy” – powiedział Siemieniec w czwartek, na konferencji prasowej przed meczem z Lechią.
Jak zaznaczył, chodzi o to, żeby – jak to ujął – być „bardziej wielowymiarowym, może mniej czytelnym dla przeciwnika i dawać sobie alternatywę różnych rozwiązań”, w zależności od składu czy profilu piłkarzy w kadrze.
W minionej kolejce aktualni mistrzowie Polski przegrali w Poznaniu z liderem tabeli Lechem 0:5. Od końcówki pierwszej połowy grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla hiszpańskiego stopera Adrian Diegueza. W samej końcówce meczu stracili trzy bramki, w tym jedną z rzutu karnego. To trzecia porażka Jagiellonii w tym sezonie, obecnie zajmuje ona w tabeli ósme miejsce z dorobkiem 12 punktów; ma jeden mecz zaległy.
„Oczekuję od zespołu odpowiedzi na boisku, wszyscy od siebie oczekujemy” – powiedział Siemieniec. Przyznał, że Lech jest w bardzo dobrym momencie, a jego piłkarze w wysokiej formie. „Trochę się na to nadzialiśmy, można tak powiedzieć. My dzisiaj jesteśmy troszkę w innym momencie, musimy pracować bardzo ciężko na to, żeby ten swój moment zmienić” – dodał.
Podkreślił, że nie można być „na to ślepym” i trzeba pewne rzeczy modyfikować. O meczu w Poznaniu mówił, że nie wyglądał on aż tak źle, jak świadczyłby wynik. Ocenił też, że po czerwonej kartce dla Diegueza i zdobytej przez Lecha drugiej bramce jego zespół „posypał się” przede wszystkim w sferze mentalnej. „Można przegrać spotkanie, ale na pewno nie można doprowadzać do sytuacji, w której się przegrywa 0:5. To też jest dla nas nauka, żeby lepiej zarządzać meczem” – dodał szkoleniowiec Jagiellonii.
Pytany o najbliższego przeciwnika mówił, że Lechia jest w innej sytuacji, niż była na początku sezonu. „Teraz pewnie nabrali pewności siebie po tych ostatnich występach. Lechia przyjedzie do Białegostoku nie mając nic do stracenia. Mówimy o beniaminku, który przyjeżdża na teren mistrza Polski, też wiedząc, w jakim jesteśmy momencie. Że nie jest to fala zwycięstw, która buduje naszą pewność siebie” – ocenił Siemieniec,
„Zagrają bez presji, tak na to patrzę. Przyjadą i co ugrają, to ich. Presja jest zdecydowanie na nas w tym meczu, bo gramy u siebie z beniaminkiem. Uważam, że nadal jesteśmy zespołem, który ma swoją jakość i jest groźny, może ma słabszy moment i jest troszkę zdestabilizowany poprzez różne perturbacje, które nas spotkały od początku okresu przygotowawczego po sezonie mistrzowskim, zmiany w kadrze, zawirowania zdrowotne niektórych piłkarzy, nową sytuację związaną z łączeniem ligi i gry w europejskich pucharach” – dodał szkoleniowiec.
Niezbyt dobra jest sytuacja kadrowa Jagiellonii. Za czerwoną kartkę pauzować będzie Dieguez, ale – jak mówił Siemieniec – kilku innych zawodników ma urazy lub musi odpocząć. Nazwiska nie padły, ale szkoleniowiec zapowiedział zmiany.
Początek meczu Jagiellonia – Lechia – w sobotę o godz. 14.45 na Chorten Arenie w Białymstoku.(PAP)